środa, 24 sierpnia 2011

kolejny dzień w Bothell

dzisiaj wstałam pozno, bo ok 10.30 :< <dla mnie wczesnie,jak na wstawanie do tej pory to pozno>
Pozniej pojechalam do AT&T załatwić telefon. pozniej do sklepu PARTY CITY! jak polski godan, tylko wiekszy! + wszedzie te czerwone kubeczki, juz kupilam troche i przesle tam do Polski :D hahah !



nastepnie do sklepu z ksiazkami,potem starbucks (ktory byl w sklepie :o).



Pozniej pojechalysmy do Ms.Barrows. Moja nauczycielka od zoology :D cool! w Polsce nikt nigdy nie odwiedza swoich nauczycieli. Lisa mieszkala nawet u niej przez kilka miesiecy w czasie trwania programu wymiany haha :D slodko! Poznalam tez Brian'a, jej syna. bedzie seniorem w tej samej szkole wiec znam juz kolejna osobe  :) ok 16 wrocilysmy do domu.

Rozlozylam sobie laptopa, zgadalam sie z Zuza ze pogadamy na skype. siadam a tu wchodzi Lisa i mowi ze wychodzimy 'right now' wkurwiona opuscilam pokoj :/ pojechalysmy do Country Village, obejrzec jakies pierdolone tkaniny :/ wrocilysmy po jakies godzinie. super. pogadalam troche z Zuza< <3 > na skype. i musialam zrobic obiad (makaron i sos, 100% z paczki - wrzucasz wszystko do garnka i po 20 min masz obiad super -,-) Tricia poszla spac <idobrze> posiedzialam troche z Lisa i Rosa :-)



Ludzie zaczynaja mnie wkurzac. nie wiem co sie dzieje. W ogole mam pierwsze przejawy niecheci. ponoc to normalne.

CIESZE SIE ZE JESTEM Z EUROPY! ze uzywam nozy do obiadu, ze jem warzywa i owoce, ze chodze pieszo a nie jezdze wszedzie samochodem. bless

Justyna

ps jutro znowu do szkoly, zrobic zdjecia do ID :)

1 komentarz: