czwartek, 22 września 2011

życie w Bothell

A więc moi drodzy, stwierdzilam ze czas uporzadkowac tego bloga  bo notki sa starsznie chaotyczne :)
życie w USA na wymianie jest w miare proste, w znaczeniu.. szkola, dom, treningi,proby, dom, szkola itd. no i nie jest non stop kolorowe, jak ktos moze myslec. jak tesknota złapie to ciezko sie oderwac od skype, łzy leca.
aczkolwiek ten wielki homesick juz chyba za mna, tak mi sie wydaje. mam nadzieje!
Ogólnie moje zycie tu wyglada mniej wiecej tak: dom, szkola, dom,szkola, dom, szkola, weekend, dom,szkola. aczkolwiek szkola tu daje tysiac razy wiecej mozliwosci. szkola to nie miejsce gdzie sie chodzi 'bo musze' to miejsce spotkan z przyjaciolmi, a przy okazaji mozna sie czegos nauczyc. zupelnie bezstresowo. nauczyciele nie oceniaja ile punktow miales dobrze w pracy domowej, tylko ile starales sie zrobic zadan. na przyklad, na zoology, jesli zrobisz cala kartke pracy domowej masz najwyzsza ocene. aczkolwiek roznica jets tu ze uczniowie nie oszukuja. az dziwnie, nikt nie mysli o sciagach i przepisywaniu prac domowych. ze szkoly wychodze z usmiechem a nie z mysla ' o nie musze tu wrocic jutro' :)

Jakby nie patrzec nie mam za duzo zdjec nowych.aparatu prawie nie biore ze soba :D jak juz to iphonem, ale jakos nie bardzo mi sie chce. hehs [LJ- leniwa Justyna]

W niedziele bylam w Puyallup na FAIR :) czyli jednym z tych slynnych amerykanskich festynow, kurcze nie wiem jak to nazwac. oczywiscie park rozrywki! ah! uwielbiam to! w sumie spedzilam w tej czesci z roller coasterami jakies 2h he :)
niestety nie mam zbyt ciekawych zdjec
frozen yogurt

Rosa na fair

konkurs na najwieksza dynie!

wystawa krolikow, patrzcie co znalazlam. oczywiscie musialam zrobic zdjecie. aco!
  
zalegle zdjecia:


lazienka w kinie, haha OK


z Rosa. w sali kinowej! pozdreky

sala kinowa 2! pzdr

Ogolnie nie wiem jeszcze co napisac :) o wiem!
AMERYKANSKIE NASTOLATKI!
Jak wiadomo ameryka jest krajem bardzo wielu kultur. prawie wszyscy tu maja korzenie europejskie. bardzo wiele nazwisk jest wloskich, czeskich, litewskich, hiszpanskich, polskich!, ukrainskich, rosyjskich etc.
Jak ktos ma korzenie europejskie mowi o tym jak o skarbie, aczkolwiek nigdy tam nie byl (na ojczyznie i mean) nie zna jezyka, a nazwisko takie ma bo prababcia tu wyemigrowala. no coz
Jesli chodzi o te subkultury, to TAK! to prawda. sa czirliderki, sportowcy, nerdy, luzerzy, normalni ludzie, artysci, mangowcy, freaki, skateci, drama kids etc.
aczkolwiek nie ma czegos takiego jak w filmach, ze jest wojna miedzy nimi. kazdy zyje sobie w swoim ekosystemie. nikt nikogo nie przezywa, nikt sie nie kloci. ja musze sie przyznac ze mam znajomych z wielu srodowisk ale trzymam sie najbardziej z drama kids.
btw. jak juz mowilam footballisci nie sa glupi! serio. kolejny przyklad, Nathe, koles z ktorym siedze na matmie, kto jak kto ale on jest chyba najlepszy w klasie. zadania rozwiazuje w minute :) nie ze są jakies bardzo trudne, ale on je robi w chwilke i to bez bledow! :)

w mojej szkole jest jeszcze dwóch exchange studentow, poza mna i Rosa. 2 chlopakow- jeden z Hiszpani drugi ze Szwecji. oh my god (sa spoko, mili i w ogole luz. jako koledzy + jestesmy z tej samej oragnizacji + mamy razem international club :) ) ale zachowania amerykanskich nastolatek sa nieco dziwne. a mianowicie chlopcy maja stala eskorte piszczacy dziewczyn xD serio serio, hahah :D zabawne toto :D

kilka zaleglych zdjec:
slynne zolte szkolne busy :>


jak narazie nie musze jezdzic busem szkolny ale od stycznia bede musiala codziennie rano i po poludniu tym o to busem jezdzic. bo Tricia zmienia prace i nie bedzie mogla nas podwozic, damn it!

tym typowo amerykanskim akcentem koncze swoja notke. bo lekcje wzywala :/ napisalam juz essay na 400 slow o konstytucji + powinnam sie pouczyc do jutrzejszego testu z vocab. ehh. niby bezstresowo do szkoly, ale jakies obowiazki sa :)
buziaki
Justyna


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz